środa, 24 lipca 2013

Rozdział 4

R O Z D Z I A Ł 4

           Przetarłem wierzchem dłoni czoło. Kosmyki włosów kleiły się do całej mojej twarzy. Po krótkiej wymianie spojrzeń z współczłonkami katuszy, odetchnąłem głośno. Wypuszczając niepotrzebne powietrze z płuc, padłem na ziemię jak kłoda. Całe ciało, od najmniejszego palca u stóp do czubka nosa, nie dało o sobie zapomnieć. Nie chciało mi się nawet narzekać o tym, jaki ciężki trening Jongin nam dzisiaj zafundował. Usta wyschły mi od ciągłego dyszenia i sapania. Obróciłem głowę, gdy usłyszałem, jak ktoś wchodzi do „sali śmierci”. 

-         Matko, czuję się, jakbym włączył milion pornoli na raz i słyszał sapanie starego pedofila – powiedział HaJoon biorąc kilka rzeczy i po chwili znikając.
-         Ten to ma wymysły, pornosy mu tylko w głowie – Kyungsoo szybko skarcił go za złe porównanie.

           Standardowo usiadłem koło Chanyeola i Kyungsoo, cała nasza trójka dobrze się dogadywała. Czasami czułem się zazdrosny o Yonghwe, z którym Chanyeol także się przyjaźnił. Ich wspólne wypady do miasta i opieka nad dziećmi. Chociaż.. nie wyobrażam sobie tego. Park Chanyeol sam zachowywał się jak dziecko, wszędzie było go pełno. Koledzy mówili, że jesteśmy tak samo hałaśliwi. W grupie nazywali nas „przedszkolakami”, chcieliby! Zachowywałem się najdoroślej z nich wszystkich.
           Pokiwałem stanowczo głową podsumowując swoje przemyślenia. Po chwili złapałem za butelkę z zimną wodą i nabrałem trochę napoju do ust.

-         Bdjfidojf – powiedziałem i uśmiechnąłem się robiąc z siebie typowego „chomika”.
-         Co? – Dryblas skrzywił się i zaczął kręcić głową z rozbawienia.
-         FONDJSIOS!
-         Nie rozumiem cię, Baekhyun! Może tak połkniesz co masz w buzi i wtedy powiesz?

         Wyplułem napój prosto na przyjaciela i wytarłem usta śmiejąc się.
-         FONTANNA!
-         Osz ty mały, wredny... No chodź tutaj do mnie~

           Tak właśnie mijały nam pozalekcyjne integracje. A lekcje? Opanowaliśmy już swoje zwrotki oraz przejścia. Układ nie był stuprocentowo dopracowany, a nasza synchronizacja nie była najlepsza. Ciągle ćwiczyliśmy nad doszlifowaniem jej. Spędzaliśmy godziny w sali z JongInem, który nam pomagał. Cały zespół zżył się ze sobą, chociaż minął dopiero tydzień. Mieliśmy jeszcze dwa  dodatkowe dni na przygotowania. Bałem się, ponieważ z tego co mówił mi Baozi, jego zespół ćwiczył równie ciężko. Każdy pragnął dostać się dalej, każdy pracował ciężko oraz każdy nie mógł doczekać się pokazu swoich możliwości.

-         Idziemy pod prysznic, idziecie, czy zostajecie poćwiczyć? –SangHyeon ponaglił nas. Wstaliśmy i ruszyliśmy ku drzwiom.
-         Kyungsoo nie idziesz? – Spojrzałem na chłopaka, który wydawał się być zamyślony i nieswój.
-         Mam poczekać na JongIna. Powiedział, że zaraz wróci. Mamy dzisiaj iść razem coś zjeść – uśmiechnął się i machnął ręką w kierunku drzwi – idź, bo na ciebie nie zaczekają.
-         No dobrze, miłej zabawy! Jak coś to będziemy w łazience na dolnym piętrze, tutaj jest zawsze peeeeełno trainee, jakby nie mogli wchodzić po nas...
-         Dziękuję.

          Zamknąłem za sobą drzwi. Zahaczyłem jeszcze o szatnię biorąc ze sobą żel pod prysznic i ręcznik. Wreszcie dołączyłem do chłopaków. 

*

-         To mydło zaraz znajdzie się w twoich ustach zboku! – SangHyeon niebezpiecznie szybko staranował HaJoona, pryskając mu wodą z prysznica w twarz.
-         Dobrze, że nigdzie indziej – podsumowałem zdejmując przepoconą koszulkę  uśmiechając się niewinnie do kolegów.
-         Baek, ty lepiej umyj dokładnie swoje małe ciałko.
-         Ha, ha. W każdym razie, zostały dwa dni! – rzucił szybko Jonghwa ściskając głowę biednego Chanyeola.
-         Musimy pokazac, że jesteśmy najlepsi, chłopaki!
-         JASNE! – odkrzyknęliśmy chórem.

*

-         Idziesz już do domu?
           Spojrzałem zdziwiony na wyższego przyjaciela i przytaknąłem głową.
-         Odprowadzę cię!
-         Nie musisz, Chanyeol. Nie jestem już dzieckiem.
-         Zawsze cię odprowadzam.
-         A ja zawsze to mówię – zaśmiałem się.
           Zaprzyjaźniłem się na tyle z tą żyrafą, że zawsze, kiedy wracaliśmy do domu i wsiadaliśmy w ten sam autobus, Park Chanyeol zapominał, że powinien wysiąść dwa przystanki przede mną. Przez to właśnie zawsze odprowadzał mnie pod dom. 

-         Patrz Kyungsoo i JongIn i.. jakaś laska?
-         Cococooo? Gdzie? – Rozejrzałem się i zauważyłem, że przed budynkiem naprawdę stoi ta trójka. Kungsoo nie wyglądał za dobrze.
-         Może to laska naszego boskiego trenera – dryblas mlasną z niesmakiem. Obydwoje widzieliśmy, że Kyungsoo za bardzo przygląda się osobie ciemniejszego kolegi. To nie był wzrok „naucz mnie tego, JongIn” to był raczej wzrok „matko wyglądasz tak cudownie wykonując ten układ, jeszcze raz, jeszcze..” .
-         Chodźmy, dzisiaj mamy jeszcze jeden przystanek.
        
         Pociągnąłem chłopaka za koniec rękawa jego kurtki i ruszyłem ku wyjściu. Dziewczyną okazała się być prawdziwą rudowłosą pięknością, należącą do JongIna. Należącą? Tak, nie widziałem TEGO błysku w jego oczach. Ona za to patrzyła się jak na jakiegoś boga. Skrzywiłem się i spojrzałem na Chanyeola, który pokręcił głową. 

-         Cześć,  idziecie gdzieś? – zagadałem trzymając się blisko Kyungsoo, nawet za blisko, przytuliłem go od tyłu i ułożyłem podbródek na jego ramieniu.
-         Mieliśmy iść z Kyungsoo coś zjeść we dwoje, ale moja dziewczyna przyszła mnie odebrać i..
-         I tak się źle czuję – mały przyjaciel przerwał JogInowi, a mówiąc nawet nie spojrzał na chłopaka.
-         Możemy cię odprowadzić do domu! – Chanyeol ochoczo zaproponował, a ja tylko pokiwałem głową z uśmiechem.
-         Ym.. też możemy – dodał ciemnoskóry.
-         JongIn, pójdę z Baekhyunem i Chanyeolem, nie bądź zły. Pobądźcie trochę razem, ostatnio nikt nie miał na to czasu – sztuczny uśmiech, odwrót – idziecie?
-         No dobrze...
-         To papa – pożegnaliśmy się z dwójką „zakochanych” i zaczęliśmy iść w stronę przystanku.


           Kyungsoo szedł ze spokojnym wyrazem twarzy. Nie przejmował się niczym? Może. Podejrzewam, że w środku gotował się z zazdrości. Może tylko nasza dwójka podejrzewała, że chłopak czuje coś do JongIna. Sam już nie wiem co mam o tym myśleć..

          Dochodziła 21, a dzień powoli się wydłużał. Kwiaty rozkwitały, wszystko budziło się do życia. Wiosna. Cała nasza trójka grzecznie czekała na autobus. Wreszcie odważyłem się przerwać ciszę, która panowała pomiędzy nami już od dobrych 10 minut.

-         Pójdźmy gdzieś po konkursie. Wszyscy, całą grupą.. na pewno wygramy! Jesteśmy najlepsi. Co wy na to? – spojrzałem po kolegach i uśmiechnąłem się gratulując sobie w myślach genialnego pomysłu.
-         Jestem na tak.
-         No nie wiem.. To chyba dobry pomysł, prawda? – Kyungsoo poprawił czapkę – mój autobus, jutro o tym pogadamy, dobrze? Lecę, papa!

         Wyściskałem go ze wszystkich sił i puściłem do autobusu. Zazwyczaj to on pomagał nam we wszystkim, był niczym matka całej naszej grupy. Tymczasem przez jedną sytuację stracił swój cały wigor. Poor Kyungsoo.

*

-         Kocham goo, widziałeś jak posmutniał? Nie chcę, żeby taki był. Chanyeol zrób coś, zrób!
-         No, a co ja mogę? Musimy poczekać, nawet nie wiemy czy leci na JongIna. No, ale racja, to było dziwne. A teraz masz się nie przejmować tylko zmykać do domu i wypocząć – popchnął mnie w stronę furtki śmiejąc się.
-         Doobrze, doobrze eomma~
-         Dobranoc Baekhyun.
-         Dobranoc Chanyeol.

          Powoli ominąłem drzwiczki, zamykając je. Wszedłem do domu i wyjrzałem przez małe okienko w drzwiach. Poszedł. 

 __________________________________________________________________________

 Witajcie Misie!
Wybaczcie moją długą nieobecność. Życie prywatne zwaliło mi się na głowę. Brak mieszkania, kłótnie, szkoła... NO PRZEPRASZAM. Nie muszę się chyba aż tak tłumaczyc? No! Kolejny rodział, błagam o liczne komentarze i wsparcie. :3 Postaram się nadrobic niedługo kolejnym rozdziałem. Proszę o śledzenie mojego bloga i dziękuję. Oczywiście będą jakieś bonusy. Ale ciii.. :) No, a jak wam mijają wakacje? Szalejcie, właśnie od tego one są. Miłego wypoczynku. 

~Karo

Bonus to mój gif, haha. Wiem, że super, zwaliłam. Aleeee mam grzywkę jak L.Joe! <3 






Oraz to:








2 komentarze :

  1. ooooooooooooooooomn0000000000000000m <3
    tag długo czekałam.
    Jak zawsze mi się podoba, wiesz to :D
    <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Miło że wróciłaś :3 Naprawdę lubię to opowiadanie, ma momenty oblane lukrem ale też te bardziej poważne... Więc jak można chociaż minimalnie go nie kochać?~ Co do rozdziału, to cholera kogo spiknęłaś z Kaiem XD? Od momentu przeczytania że ma rudowłosą dziewczynę zastanawiam się kim ów dama była... Ale jednocześnie dowaliłaś biednemu Kyungsoo, chociaż wiem że z brunecikiem (teraźniejszym blondynem) będzie i to nie podlega dyskusji. Momenty Baekyeol mnie zabijają, są tak słodkie~ <3 I zapisuj gdziekolwiek każdy pomysł na to opowiadanie bo ci się to może później przydać XD Życzę dużo, dużo weny!
    N~

    OdpowiedzUsuń