sobota, 31 sierpnia 2013

Rozdział 6

R O Z D Z I A Ł 6 

         - Skoro już wszyscy tutaj jesteście to właśnie wybraliśmy z JongInem stroje na jutrzejszy występ - wytłumaczył nam spokojnie Kyungsoo poprawiając koszulkę chłopaka. 
         Staliśmy z Chanyeolem jak zahipnotyzowani nadal nie rozumiejąc tego, co nasz przyjaciel przed chwilą powiedział. Zerknąłem ukradkiem na rudowłosego, a kiedy nasze spojrzenia spotkały się wzruszyłem ramionami. 
          - Czemu światło było zgaszone? - ciekawość zżerała mnie od wewnątrz. Kyungsoo zaśmiał się i machnął ręką. 
         - Wiesz, to ty je zgasiłeś, a ja je ponownie zapaliłem. - Chanyeol wepchnął swoją odpowiedź, a najniższy z nas przytakiwał mu tylko. Kaszlnąłem przystawiając dłoń do ust i spojrzałem na czubki swoich butów. Czyli nic dziwnego się tutaj nie wydarzyło? Ciekawe. 
         - Ooooo, co wy tutaj wszyscy robicie. Czekamy na was, ale widzę, że macie coś lepszego do roboty. JongIn skoro już jesteś wolny to wyskocz z nami na kolację, wszyscy idą, prawda? - HaJoon przerwał nam tą niezręczną konwersacje, o ile można to było tak nazwać. Objął mnie ramieniem i poruszał wymownie brwiami śmiejąc się pod nosem. - Idziesz Baekki, prawda.. Praaaawdddaaa? 
         - Jestem już umówiony, puszczaj. - Warknąłem, zrzucając rękę chłopaka ze swojego ramienia. Park Chanyeol stał jak zaczarowany i czekał chyba na zezwolenie, żeby mógł się odezwać. Kyngsoo i JongIn zainteresowani słowami HaJoona szeptali coś do siebie po czym ciemniejszy (i nie mówię tu o inteligencji) zmienił złoto-czarną koszulkę w zwykły biały t-shirt i niechlujnie narzucił na niego bluzę. 
         - My idziemy! - Kyungsoo uśmiechnął się do nas i podszedł parę kroków do drzwi. Jego śladami powędrował Jongin. Na pierwszy rzut oka było widać, że ta dwójka się ze sobą zaprzyjaźniła. Już nawet nie mówię tutaj o błyszczących paczałkach Kyungsoo, kiedy młodszy się do niego uśmiechał. Spojrzałem smutno na Chanyeola i dałem sobie mentalnego policzka. 
         - To.. Park Chanyeol, to co miałem powiedzieć wcześniej, to jest nieważne. Chodźmy coś zjeść, umieram z głodu. Baozi pewnie też, o nie! - Szybko wysłałem sms do Minseoka, żeby poczekał na mnie przed wejściem do budynku SM. - Co się tak gapicie, kanapkę wam obiecałem? Idziemy, nie ma co stać, ruchy, ruchy! 
         Wypchnąłem ich za drzwi zamykając je. Dwójka zdziwionych postaci stała jak słupy soli, od czasu do czasu mrugając. HaJoon wzruszył ramionami, jakby odganiając od siebie myśli. Chwila.. on myśli? Naprawdę? Westchnąłem ciężko i zaśmiałem się. Złapałem ich pod rękę i wyprowadziłem z budynku przed którym stali Minseok, Sehun i jakiś chłopak, którego widziałem na próbie. Był ubrany w szary sweterek, czarne spodnie i biały podkoszulek podkreślający.. nic nadzwyczajnego. Uśmiechnąłem się w myśli widząc jego słodką, ale nadal męską twarz i rozwiane lekko pofalowane brązowe włosy. To był definitywnie główny wokal pierwszej grupy. Patrząc po ich występnie, nie byli dla mnie rywalami. Oprócz tego tajemniczego typka. 
         - To Kim Jongdae, poznaliśmy go przed chwilą i.. może z nami iść, może? - Minseok jako podejrzewam najstarszy z tego towarzystwa właśnie teraz ukazał swoją najbardziej dziecinną minę życia. Wzruszyłem ramionami - nie działała już na mnie, chociaż  uwielbiałem go takiego. Kiwnąłem do HaJoona oczekując odpowiedzi. Chłopak zapniął kurtkę pod samą szyję obserwując Jongdae, aby po chwili rzucić się na niego.
         - Jasne, że może! Im nas więcej tym zabawniej! Jestem HaJoon, a ten wysoki to Park Chanyeol, no.. A to coś - wskazał na moją osobę, przez co zaszczyciłem go miną nr 43 - "jeszcze raz to powiesz, a zabiję cię, dupku", niewzruszony kontynuował - to, to jest coś czego nie da się zidentyfikować, ale widocznie ludzie nazywają to Byun Baekhyun. 
         - Miło mi. - Melodyjny głos, charyzma, kim on był?   Przekrzywiłem głowę, ale po chwili skłoniłem się w jego kierunku i uśmiechnąłem. 
         - Idziemy jeść? - Minseok wyskoczył ze swoją ulubioną kwestią. Jedzenie... O tak, każdemu z nas burczało w brzuchu.


         - Myślisz, że dzisiaj pójdzie nam dobrze? - Uniosłem pałeczki i wygiąłem usta w dzióbek. Może zapomnę tekstu? Nie.. to niemożliwe. Raczej zapomnę chorografii. Ommaa.... ratuj mnie! Zapomniałbym, przez ten wczorajszy obiad nie porozmawiałem z Chanyeolem. W sumie.. później nie wydawał się już zły i nie sztyletował nikogo wzrokiem. Wzruszyłem ramionami i poniosłem pałeczkami kawałek ryby. Po chwili wylądował w moich ustach. Pyszne~. 
         - Czemu tak mówisz? Musi nam dobrze pójść! Bez głupich i zbędnych pytań. - Właśnie jedliśmy śniadanie. Staraliśmy się nie pomijać tego ważnego posiłku, ale nie zawsze mieliśmy na niego czas. Zazwyczaj jedliśmy osobno, ponieważ mieliśmy inne godziny pracy. Teraz tymczasowo dostaliśmy wolne. Szef, a raczej tata Minseoka, zgodził się, żeby jego syn wybrał swoją drogę życiową. Wierzył w niego i mu ufał.  Kiedy dowiedział się, że Minseok dostał się etap dalej zamknął szybciej market i świętował razem z nami. Oczywiście pominąłem to. 
         - Masz rację. - Wstałem i zacząłem pakować jedzenie, którego nie skończyliśmy do pojemników. Odłożyłem je na miejsce - w lodówce i zmyłem naczynia. Przyjaciel nadal siedział i dłubał w swoim ryżu. - Co jest? 
         - Trochę się denerwuję, mamy całkiem ciężką choreografię. Nie śpiewam może za dużo, ale tekstu też mogę zapomnieć. Eotteoke..? - Wydukał i wsunął trochę ryżu w usta po chwili dojadając ostatni kawałek kimchi. 
         - Nie martw się, ja też mam takie ciemne myśli. - Stwierdziłem i wytarłem dłonie ścierką. - Na scenie musimy się skupić i nie pozwolić zawładnąć stresowi nad naszymi ciałami! 
         - Jasne! Zbierajmy się, bo może to nie przez stres, ale czas zawalimy tą część przesłuchania. Chodź. - Kiwnąłem głową na te słowa. Machnął ręką i wstał od stołu, stawiając swoje naczynia w zlewie. Ruszył do przedpokoju, a ja za nim. 

*

         - Ohh, słoneczko dzisiaj świeci! Niedługo lato i.. O Baekhyun i twój przyjaciel! - Przywitał nas radośnie HaJoon. Stał z YongHwa przed budynkiem i dopijał swojego energetyka. - Chodźmy razem. 
         Gestem dłoni zaprosił nas do wejścia. Tym razem wszyscy weszliśmy głównym obrotowym wejściem i skierowaliśmy się na 3 piętro. Znajdowały się tam sale ćwiczeń i prysznice. Kiedy dotarliśmy pod przydzieloną nam wczoraj salę pożegnałem się z Minseokiem i życzyłem mu powodzenia. Występował przede mną. Wyniki miały być ogłoszone tydzień później, więc czekał nas calutki tydzień stresowania się jeszcze bardziej niż przed tym występem. 
         Wpadłem do sali z resztą grupy. Rozejrzałem się dookoła. Kyungsoo stał w kącie i z zamkniętymi oczami ćwiczył głos robiąc przy tym dziwne miny. Park Chanyeol i SangHyeon rozciągali się. Postanowiłem do nich dołączyć, ponieważ już byłem ubrany w swój dres. HaJoon i YongHwa przebierali się w kącie sali pozbawionym luster. Zgiąłem się i zauważyłem, że SangHyeon ma strasznie czerwone oczy. 
         - Płakałeś? - Rzuciłem i zbliżyłem się do chłopaka obdarowując go serdecznym uśmiechem. Ku mojemu zdziwieniu brunet odskoczył ode mnie, jakbym co najmniej parzył. - Przepraszam..
         - Nieważne, przejdę się. - Powiedział. Odprowadziłem go wzrokiem i spojrzałem na rudowłosego. Posłał mi zdziwione spojrzenie i kontynuowaliśmy rozciąganie. Po chwili dołączyli do nas pozostali. 

*

         - Źle się czujesz? SangHyeon.. otwórz te drzwi, przepraszam, jeżeli uraziłem cię tamtym pytaniem.. Noo daj spokój. SangHyeon? - Pukałem w drzwi od kabiny, słyszałem tylko jego szloch, albo chichot? Nie potrafiłem zdefiniować. - Otwórz te drzwi. 
         Wykonał polecenie. Siedział na sedesie, jak na jakimś złotym tronie. Był już przebrany w strój, który przygotował dla nas Kyungsoo. Złapałem jego brodę w dwa palce i olśniło mnie. 
         - Ty nie płakałeś.. SangHyeon coś ty najlepszego wyrobił?! - Podniosłem głos, a chłopak tylko się zaśmiał. Zepchnął mnie i wyszedł z kabiny. Oparł się na umywalce pośladkami i odgiął się w tył. - Wszystko okej? Boże SangHyeon.. chodź do sali, nikt nie może cię takiego zobaczyć. 
         Spanikowany złapałem go za dłoń i pociągnąłem za klamkę otwierając toaletę. Wpadłem na wielkoluda. No tak jeszcze to mi było potrzebne. Zdziwiony odsunął się od drzwi przepuszczając mnie. 
         - Coś się stało? - Spytał swoim grubym głosem.
         - To się stało! - Krzyknąłem nie mogąc już pohamować swoich emocji. Dałem im upust krzycząc. 
         - SangHyeon się stał? - Zapytał kpiąco i spojrzał na niego. Po chwili otworzył szerzej oczy. - Jeszcze tego nam brakowało.. Zjaranego człowieka. 
         - Myślę, że on nie jarał. Nie znam się na tym, ale to wygląda gorzej? Jest kompletnie w swoim świecie, odleciał, tak jak nasza wygrana. Po co on to zrobił, Chanyeol? - Nadal trzymałem chłopaka, żeby nie upadł i przetarłem dłonią czoło. Był ode wyższy, wiec ciężko było mi go utrzymać. Po chwili Chanyeol założył rękę chłopaka na swoje ramię i kiwnął do mnie. 
         - Nie martw się za bardzo, dobrze? - Spojrzał na mnie i się uśmiechnął. W tym momencie widziałem poważnego Park Chanyeola, martwiącego się, dbającego.. Dobrego, nie żeby kiedykolwiek był zły!                  Przełknąłem ślinę i ruszyłem korytarzem w kierunku sali. Spojrzałem za siebie. Rudowłosy dzielnie niósł nasz kłopot, uśmiechając się przy tym promiennie. To dodało mi otuchy. 


         - No to co mamy z nim zrobić?! Zostały 3 godziny. Czaicie? Trzy cholerne godziny! Nie zamierzam przez niego przegrać. Nie w tym życiu! Aishhhhhh, czemu dzisiaj, czemu SangHyeon? - HaJoon przeżywał jak nigdy, panikował i biegał po całej sali wyrywając włosy z głowy i szukając rozwiązania, żeby jakoś wyjść z tej dosyć dziwnej sytuacji. 
         - Może jakieś zioła mu podać? - Kyungsoo dźgał ledwo ciepłego kolegę w policzek.
         - No kurwa, bo za mało ich wziął! - Najbardziej zestresowany wyrzucił z siebie zostawiając nas w lekkim szoku. 
         - Popilnujcie go, ja wyjdę z HaJoon po napoje. Odetchnie trochę. - YongHwa kiwnął głowo przepraszająco i łapiąc za ramiona wcześniej wspomnianego chłopaka wyprowadził go z salki. 
         - Nic nie możemy zrobić. Zostawmy go. Musimy ćwiczyć. Rozciągnijmy się do końca, żeby nie złapał nas skurcz podczas występu. Później zobaczymy. Poćwiczmy jeszcze układ przy okazji. - Chanyeol wykazał się niemałą wiedzą i pomocą. Nie znałem go od tej strony. Wiedział co robić w takiej sytuacji? Też brał? Znał narkomanów? Tyle pytań wpadało mi w głowę. Jednak zaraz wydostałem się z ich sieci i zacząłem się rozciągać. 

         Poczekamy, zobaczymy. 
         SangHyeon... dlaczego? To pytanie było największe i najczęściej przechodziło mi przez myśli, a duże źrenice chłopaka utkwiły mi w pamięci. 

CDN~
(Chcę poświęcić "bitwie" rozdział, dlatego ten rozdział, jest jaki jest. Sorry~)
_______________________________________________________________________


Annyeong~ 

 Kolejny rozdział po miesięcznym opóźnieniu, jak nie większym. No nic, przepraszam. Wakacje nie były za wesołe, ale już jest dobrze. Wena także nie chciała mnie za często odwiedzać. Dopiero dzisiaj po mentalnym kopniaku Niki, nałożyłam adidasy, pobiegałam, obejrzałam dramę i wreszcie skupiłam się na tym rozdziale. Co jeszcze z nowości? Mam nowego członka rodziny i nie mówię tu o dziecku.  Chociaż w sumie, moje małe królicze dzieciątko. Tak, wreszcie kupiłam tego srajduna i stwierdzam, że... PO CO KOMU FACET, jak można mieć królika? Prawda? Haha.
No, a jak wam minęły wakacje? Wypoczęliście? 
 Hm.. jeszcze raz dziękuję za komentarze i za.. czytanie tego opowiadania! Jesteście najlepsi. Kocham was i liczę na dalszą współpracę. <3 
 ~ Karo